FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Polish Heroes Strona Główna
->
Na Luzie
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Polish Heroes
----------------
Regulamin
Top Gildii
Wydarzenia w gildii
Rekrutacja
Mad House
Others
----------------
Galeria
Na Luzie
Grafika Forum
Nasz komunikator Ventrilo 2.1.4
----------------
Informacje podstawowe
---
----------------
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Macej
Wysłany: Pon 17:19, 04 Maj 2009
Temat postu:
Króliczek 37 spadł z drabiny jak rwał truskawki
mozer-pl
Wysłany: Śro 0:49, 22 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 31 lub 36 czyli przypadek według mozera-pl
W nie znanym sobie środowisku percepcyjnym WabBit najpierw próbował dopasować nie spotykane dotąd spostrzeżenia do znanego kontekstu, zakładając, że maleńkie, odległe punkty na Rocky Plains to Blopy. Bez wcześniejszych doświadczeń widzenia cani i blopów z dużej odległości nie wykształcił w sobie stałości wielkości, i kiedy szybko jadący crismon dragoturk z czerwonym sramem w siodle zbliżał się,dostał (ostatniego) zatrważającego złudzenia ze to już nie jest WabBit Island. WabBit ostatni raz popatrzył na równinę na której kilka kratek dalej chadzało się stado cani o lvl 450, nie przestawał tego robić nawet wtedy, kiedy czerwony
sram najechał na niego. Poźniej przy asturb beer dało się usłyszeć z ust mozer-pl jak to pierwszy Columb WabBit "....obserwował, jak stawałem się coraz większy i większy, i choć był odważny jak każdy WabBit, to niezdażył mi umknąć"
Szymon
Wysłany: Wto 17:29, 21 Kwi 2009
Temat postu:
Numer. 30
Pewnego Miłego dnia , żył sobie kroliczek , i Biegal sobie po Wabbit Insland , Gdy zauwazyl "Ferdzika-pl" Zaczął Spierda*** , Ale nic Mu to nie dalo. Ferdzik na swoim mouncie biegł za nim szybko , krolik nie mial zadnych szans. Gdy Ferdzik go dopadl Zabil go spellem "Lethal Attack" , Biedny krolik nie mial najmniejszych szans, A Ferdzik cieszyl sie z zwyciestwa
(Krolik Nazywal się Wabbit)
Turquoise-Katrina
Wysłany: Pon 19:02, 20 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 35
Pożyczył ode mnie ćwiczenia z biologi (to moje jedyne uzupełnione
) i umarł na skutek oczopląsu. No cóż, jak się takie hieroglify odczytuje...
Blue
Wysłany: Pią 18:22, 17 Kwi 2009
Temat postu:
Umm... Z mojej strony będzie krótko.
Króliczek o numerku '34' wymalowanym na swoim prześlicznym futerku padł ofiarą zatrucia w obrębie swego brzusia.
Turquoise-Katrina
Wysłany: Wto 13:10, 14 Kwi 2009
Temat postu:
Ale to jest na Twixie! I w dodatku to już numer 33 ><"
Kremus
Wysłany: Wto 12:09, 14 Kwi 2009
Temat postu:
No wiec 30
30 marł poniewaz jak wszyscy wiedza byl:
- KArmel
- Ciastko { nr 30}
- Czekolada
Zjadnem je wszystkie w 3-bicie
P
Drizzt
Wysłany: Pon 23:49, 13 Kwi 2009
Temat postu:
32 zabił numer 31 spdając na jego łebek
Archer-plpl
Wysłany: Pon 22:45, 13 Kwi 2009
Temat postu:
31 króliczek... Kurde aż ....
No nie mogę Łzy zalewają moje Oczy : | To była Bardzo tragiczna Śmierć :{ Kurde Nie jestem w stanie tego z Siebie wydusić ;[ To takie straszne ... No dobra odwagi !!!
Spadł z dywanu na podłogę ...
xD
Turquoise-Katrina
Wysłany: Pon 17:44, 13 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 30
Zabił go rozżalony Wraith, ogłupiały z nieszczęśliwej miłości xD
Descructor
Wysłany: Pon 15:18, 13 Kwi 2009
Temat postu:
29. Serce złamała mu kobieta która była piękna, cudowna no i bardzo ja kochal ale mu nie poszło za bardzo .
Enusiak
Wysłany: Pon 13:04, 13 Kwi 2009
Temat postu:
28. Zginął z rąk własnej matki bo nie chciał pojechać do babci :<
Sharaz!
Wysłany: Pon 8:25, 13 Kwi 2009
Temat postu:
28. Zginął w tragiczny sposób, albowiem ujrzał swoją teściową
nagą
.
Bidula...
Manieczka
Wysłany: Nie 22:24, 12 Kwi 2009
Temat postu:
Widzisz ma sie to coś co nie? Ze przez nas faceci padają Buźka Chocolate :*
27 wpadł pod tira bo kierowca się zagapił na Tirówe! xD
Chocolate-Pl
Wysłany: Nie 22:21, 12 Kwi 2009
Temat postu:
ops. :x
sorka ! zmieniam . xdd
26 zginął z zachwytu do Manieczki ! xD
Manieczka
Wysłany: Nie 22:20, 12 Kwi 2009
Temat postu:
A choco coś ci się pokręciło powinien być 24 xD
25 zginął bo zjadł za dużo czekolady!
Chocolate-Pl
Wysłany: Nie 22:08, 12 Kwi 2009
Temat postu:
hahahaa. xD
alez ja znam geniuszy ! x]
a wiec kWólicek numer 24 zmarł z tesknoty po Choco, poniewaz stracila laptopa na dosc dluuugi czas. biedny mój. ; [
Descructor
Wysłany: Śro 19:00, 08 Kwi 2009
Temat postu:
nr 23 robil za kaskadera a raczej za glownego bohatera w "happy tree friends" {wpiszcie w youtube
}
Drizzt
Wysłany: Śro 18:35, 08 Kwi 2009
Temat postu:
22. a więc nr. 22 umarł smiercią naturalną. xD
Manieczka
Wysłany: Śro 18:29, 08 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 21
Pękł bo śpiewała mu Fiona, której glos brzmial jak by jej K**** (Królik xD)w gardle satanoł!
Ferd
Wysłany: Śro 18:02, 08 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 20 był bardzo stary,zmarł na zawał.
Manieczka napisał:
Zmarł bo mu stanoł w gardle 18
Dwudziestemu też stanął.. ale nie króliczek xP
Drizzt
Wysłany: Śro 17:58, 08 Kwi 2009
Temat postu:
niezłe Mania
x D
Manieczka
Wysłany: Śro 17:15, 08 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 18
Zjadł go 19...
Numer 19
Zmarł bo mu stanoł w gardle 18
Turquoise-Katrina
Wysłany: Śro 16:54, 08 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 17.
Kiedy powiedziałam w jakim tempie biję lvle udusił się ze śmiechu
Wraith-pl
Wysłany: Wto 14:00, 07 Kwi 2009
Temat postu:
nr 16.
po prostu spojrzał w lustro i się przestraszył. tak wiec to była śmierć od własnego odbicia. Tragedia
Ferd
Wysłany: Wto 12:11, 07 Kwi 2009
Temat postu:
Numer piętnasty zginął śmiercią tragiczną,został pobity szczoteczką do zębów przez Ojca dyrektora ponieważ nie dał na tacę.
Turquoise-Katrina
Wysłany: Nie 14:19, 05 Kwi 2009
Temat postu:
Blue omg. Ty mnie dwustukrotnie przewyższasz w stylu pisarskim, wyobraźni, opisach i... ten klimacik!
Ja nie mogę, przy tym moje piętnastronicowe opowiadanie to nic!
Wszystko bym dała za taki talent...
ach.. ale by wtedy było fajnie
Ach i twoje Drizzt też świetne. Az z krzesła spadłam XD
Dobrze ale muszę napisać jakąś historię, więc...
Numer 14
Został zabity przeze mnie za *pisanie w tych oto gwiazdkach*.
No co?! Toż to przecież plagiat, a tego nie można popuścić płazem...
Drizzt
Wysłany: Sob 0:17, 04 Kwi 2009
Temat postu:
Numer 13! ten pechowy x]
A więc jest to przygoda pewnego wojowniczego króliczka Von Pinka
Jest on wielki wodzem i swietnym wojakiem, a raczej był... x]
Na jego plecach zawieszony był wielki topór który z trude
m
unosił nawet Króliczkołak...o tak a Króliczkołaki są baardzo silne.
Pewnego razu króliczek Von Pink postanowił wybrac sie ze swoimi dzielnymi Secondami z Gildii ''Polskie Króliki'' na hunta.
Oooo tak, nasz wojownik lubiał huncic, Królik Van Pink wiedział, że jest juz na tyle silny by móc stawic sie do walki przeciw najsilniejszemu z najsilniejszych i najmądrzejszemu z najmądrzejszych Masterowi Drzewo von Wierzba.
Jest to zdrewniały żołnierz o wolnych ruchach ale wielce wielkiej sile.
Dla Von Pinka było to byle ''drewno'' to posiekania jakich wiele w tym smierdzącym lesie.
Po wędrówce, długiej wędrówce doszli do...do czegos....własciwie nawet ja
nie wiem
co to było...lecz wyglądało na na...na...tak słabe, ze nawet dziecko dało by z tym sobie rade.
Von Pink powiedział ''To jest ten wielki GM?! Ten Kawałek starego drewna?! Ahahaha, padasz na combo zioom''
I tu sie nasz biedny króliczek Von Pink zdziwił.
Stare drewno miało wygląd...Zarda?! [ 0.o loool ] i siłe...um um... um... FERDA!
Tak to ten straszny Ferdozard!
Lecz króliczek był pewny siebie wiedział ze da rade takiemu...no...czemus.
Zamachn
ą
ł sie swoim wielkim toporem i..! i...! i.....!!!! topór upadł mu na nieszczęsny łeb, A szkoda, ze
nie trafił
bo akurat poszedł krytyk, no więc juz widzac moc Ferdozarda! zabija
nie używając
...niczego....?
Blue
Wysłany: Pią 22:04, 03 Kwi 2009
Temat postu:
Ależ proszę bardzo, Katrino. Może nic wyszukanego, ot kolejne starcie 'sierżanta w błękicie', ale co się będę rozwodził. Jeżeli chcę się wam czytać to proszę bardzo, bo jak widzicie to dosyć długie (istnieje opcja skrócenia opisów, ale wtedy zatraci trochę klimatu).
Twój mord króliczka także wyszukany a książki szczerze mówiąc nie kojarzę. Może jak w łapki wpadnie to i poczytam!
Number 12!
Kroki... Głuche kroki bijące o kamienny bruk. Ten dźwięk rozbrzmiewał hucznie po całej okolicy, wręcz rozweselał panującą wszem ciszę. Cisza owa była mową umarłych, mową tych którzy zostali przed setki laty przez nieumarłe bestyje pożarci. Co do kości, co do ostatka, nic co ludzkie w tej mieścinie już prawa bytu nie miało.
Echo obitych metalem butów brzmiało to tu, to tam. Nie wiadomo gdzie sięgał ten, wzbudzający dreszcze, pogłos. Nie ustawał ani na chwilę. Stałym rytmem szerzył się na coraz większą okolicę...
- Szlag by Cię, draniu! Wypełzaj z nory i chociaż zgiń jak na plugastwo przystało, ręka sprawiedliwości nareszcie Cię dosięgnie! - krzyknął osobnik, w tej samej chwili zwalniając kroku.
Wtem trzask.
- Skąd to do jasnej chole...
Ledwo zdążył się obrócić gdy nastąpił kolejny łomot, tym razem z przeciwnego kierunku. Instynktownie obrócił się po raz drugi i ponownie nie nadążył za dźwiękiem. Ni to strzały, ni to burza a dało się słyszeć coraz gwałtowniej.
Wyraźnie zdezorientowany chwycił za rękojeść broni i płynnym zamachem dobył ostrza. Pewnie chwyciwszy ją oburącz stanął bacznie wyczekując ataku.
- Dobra, dobra... Pokaż ten paskudny pysk! Myślisz, że zwiedziesz mnie tymi bezcelowymi gierkami? - przełknął.
Cisza nastała ponownie. Wiatr zaś począł dmuchać, co rusz obalając postarzałe domostwa. Świst za świstem kolejno zaczynały brzmieć, układając się w dość ponurą melodię. Ową melodyjkę po chwili przerwał cichy stukot. Krople poczęły kapać na bruk... krople krwi ulatujące z ciała przybyłego. Ten wręcz jęknął z bólu upuszczając swój miecz. Piękna, niebieskawa szata momentalnie spowiła się w czerwieni, sam człowiek zaś upadłszy na jedno kolano z wielkim trudem spojrzał za siebie.
- T-to ty, c-co? - splunął krwią. - T-tak ł-łatwo mnie życia nie p-pozbawisz!
Monstrum o króliczych uszach, pazurach przekraczających metr i zębiskach ostrych jak brzytwy zaszarżowało na rannego wojaka. Zdawać by się mogło, że ten już przegrał. Ranny na pewno nie zdążyłby sięgnąć po miecz, co gorsza zdołać się nim obronić. Bolejąc, aczkolwiek nie tracąc ducha wsunął dłoń pod płaszcz, spojrzał na bestię i poczekał aż ta będzie dostatecznie blisko. Potwór bez namysłu rzucił się na wroga i dosłownie ułamki sekund później, w towarzystwie gigantycznego huku, przetoczył się martwy po brukowanym placu. Skąpany wręcz w prochu i przestrzelony na wylot łeb, zwiastował przegraną bestii...
Zentherion
Wysłany: Pią 21:18, 03 Kwi 2009
Temat postu:
Jak już się bawimy w opowiadania
Korytarz, zakręt, korytarz i kolejna komnata. Królik, The Eleventh Victim, kicał przez kolejne ciemne i wilgotne pomieszczenia.
Głupotą było słuchać tamtego starego szaraka na targowisku - myślał jedenasty po parunastu godzinach bezowocnych poszukiwań. - „Marchewkowe pole bogów! Sprzedam mapę do nieskończonego pola urodzaju!” Tylko taki naiwniak jak ja był w stanie oddać swoją ostatnią, piękną marchew za taki bezużyteczny kawał papieru.
Kolejna, dwudziesta piąta, a może dwudziesta szósta, komnata była ogromna. Przy ścianach biegły wąskie ścieżki. Pośrodku zaś znajdowała się sadzawka z mętną, zielonkawą wodą.
- Ha, przynajmniej nie umrę tu z pragnienia - rzekł sam do siebie królik. Przycupnął na skraju stawu i począł łapczywie chłeptać wodę. Smakowała nieźle, być może dlatego, że był nieziemsko spragniony. Zaraz jednak odezwał się żołądek domagając się pożywienia. Jeszcze trochę - pomyślał. - Albo znajdę wyjście, albo upragnione pole.
Szarak pokicał w stronę przeciwległego wejścia. Nagle woda zaczęła bulgotać. Pomieszczenie zaczęło wypełniać się powoli parą. - Co do... - zaczął królik. Ścieżka stała się ledwo widoczna. Jedenasty kicał szybko przy ścianie w kierunku korytarza. Słup wody wystrzelił z sadzawki w powietrze. Zaraz potem drugi. Trzeci przebił ścieżkę zaraz za przerażonym królikiem.
Gorąca woda poparzyła jedenastemu ogon. Świadomy swojej bliskiej śmierci, szarak przyśpieszył. Ostatkiem sił wpadł do korytarza. Było ciemno, a podłoga była dość wilgotna. Chyba się jednak udało.
Korytarz, a właściwie paszcza, w której przycupnął królik, zamknęła się. The Eleventh Victim dostał się na swoje wymarzone pole marchewek.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Saphic 1.5 // Theme created by
Sopel &
Programosy.pl
Regulamin